Wstecz Strona główna Aktualności Archiwum Kontakt

 

Grassor 2009 Trasa TP

 

W nawiasach informacja o nowych punktach.

Mapa

 

Start  ( 1, 12, 13 )  12:00

Dostaję mapę z PK12, 13 i 1. PK12 ze względu na jezioro rozciągające się na południe od Białego Boru wydaje się być jedynym w tej części mapy, więc trzeba będzie go wziąć albo po starcie albo przed metą. W związku z tym PK1 odpada. PK13 jest podejrzanie zbyt w środku mapy. Jeśli będzie jakiś PK na południe od startu po zachodniej stronie jeziora, to z PK13 nie będzie do niego blisko.

Zatem wybieram PK12.

 

PK12 ( 14 )  13:04

Nie mogę go znaleźć. Dopiero kolejni zawodnicy odkrywają PK12 ustawiony na sąsiedniej górce Informacja o PK14 nic nie wnosi do wyboru kolejnego PK. Na PK1 najpierw drogami, potem trochę na krechę. Równolegle  kilkaset metrów na zachód idzie Ula, z którą od PK1 do PK3 idziemy razem.

 

PK1 ( 7, 15, 16 ) 14:12

Z trzech nowych PK w rachubę wchodzą dwa: 7 i 16. Nie mam pewności czy w lewym górnym rogu czegoś nie będzie. Gdyby nie było, co okaże się na następnym punkcie, to lepiej być na PK16 niż na PK7. Zatem idziemy na PK16.

 

PK16 ( 9 ) 15:15

Okazało się, że nowy PK jest jak >>zwykle<< w rogu, całe 100m od krawędzi mapy.  Mapa obcięta, żeby przypadkiem, jak się później okazało, nie kusiła szosa. Mnie to odpowiada. I tak bym nią nie szedł. Swoją drogą czekam na trasę Daniela, na której będzie na krawędzi mapy informacja: PK16 azymut 212 st. odległość 2350m. Idziemy na PK9. Zaraz za punktem mijamy autochtona w pozycji poziomej. Dycha, a nawet coś bełkocze. Po drodze przy zabudowaniu stoi w odległości 10m sarna. Nic sobie z nas nie robi. Na drodze w połowie dystansu mijamy się z Maćkiem Więckiem. Mamy tylko godzinkę z hakiem straty do niego.

 

PK9 ( 3 ) 16:25

Do wyboru PK7 i PK3 . Wariant  3->7->15  ma mało dróg na odcinku 3-7. Wybieramy więc PK7. 1,5 km za punktem spotykamy Marcina z Tadkiem. Są za nami. Więc nie jesteśmy ostatni. Trasa w większości prowadzi drogami, ale są 2 odcinki na krechę, w tym przejście przez gospodarstwo. Za dnia nie stanowi to problemu.

 

PK7 (  ) 17:57

Za punktem trochę nowych dróg, których nie ma na mapie. Trzeba uważać. Przed samym PK15 przedzieramy się do strumienia przez zagajnik. Na jar udaje się wyjść prawie idealnie. Punkt na końcu jaru, ale na widoku. Ja ustawiłbym go parę metrów obok  w jarze. Byłby mniej widoczny.

 

PK15 ( 5, 8 )  18:54

Postój. Ula wytrzepuje piasek z  butów i wymienia skarpetki, ja się pożywiam. Zgodnie z wcześniejszym wyborem idziemy na PK3. Na polu dyskusja, która przecinka lepsza. Stawiam na swoim i za chwile mnie pokarało płotem. Odbijamy na przecinkę Uli. A przecinka to nowa droga z betonowych płyt. Tracę czujność i nie zauważam, że droga wygina się w kierunku wschodnim zbyt wcześnie. Punkt jest jednoznaczny, na górce przy linii wysokiego napięcia, więc tylko nieznacznie nadkładamy drogi, ale co by było gdyby stał w jakimś zagłębieniu?

 

PK3 (  ) 20:01

Z powrotem do betonki i nią kawałek do skrzyżowania w dolince. Na drodze do Sępolna rozstaję się z Ulą. Narzeka na brak wody i we wsi ma zamiar uzupełnić zapasy. Ja na 2 litrach dotrwam do 6 rano. Przed PK5 spotykam zawodnika. (Michał Jędroszkowiak), który zalicza trasę w przeciwnym kierunku. Niezły czas. Zostało mu tylko 7 punktów.

 

PK5 ( 2 ) 21:15

Doszedł nowy punkt – PK2 . Znowu nie wiem, co wybrać. Jeśli w północno-zachodnim rogu mapy nie będzie PK, to przelot z PK2 na południe prowadzi przez PK8. Zatem idę na PK2. Wybieram niezbyt szczęśliwy wariant polami aż do Leśnogóry. W środku dystansu nie mogę zlokalizować przecinki i tracę sporo czasu na przeciskanie się przez zagajnik. Tymczasem zrobiło się już ciemno.

PK2  atakuję od północy. Jest widoczny z daleka. Trzeba tylko pokonać  jar ze strumieniem.

 

PK2 ( 10  ) 22:43

Wybieram PK10, choć chyba trzeba było iść na PK8. Dojście do szosy daje mi popalić. Zaraz po zejściu z PK spotykam po raz drugi Maćka. Atakuje przecinkę z rogu pola. Właściwie to jej nie ma. Brnę na azymut ze 400m czymś, co przecinką może było kiedyś, przecinam drogę, idę jeszcze ze 300m i muszę przejść przez potok. Niestety  ziemia podejrzanie rusza się pod nogami. Jakoś przeprawiam się przez tę przeszkodę, by zaraz natknąć się na krzaki. Z trudem  wychodzę za jakieś 500m na drogę. Rozpoznaję, że jestem obok małego jeziorka przed szosą. Straciłem mnóstwo czasu. Teraz do PGRu i dalej drogą na odległość około 1km od punktu. Niestety znowu przed lasem rosną zagajniki, a w lesie kijek wchodzi w bagno jak w masło aż po rękojeść. Wreszcie docieram do drogi idącej wzdłuż jeziora. Na nosa idę nią na północ ze 200m  i docieram do skrzyżowania. Widzę wodę, wiec myślę, że to już cypel, ale okazuje się, że trzeba jeszcze przejść prawie 100m na zachód. Tam po kilku chwilach odnajduję PK. Po drugiej stronie jeziora w kierunku północnym widać migające zimne światełko. Pewnie jakiś zawodnik.

 

PK10 ( 6 ) 0:45

Dostaję nowy PK i widzę, że lepiej było PK8 zaliczyć przed PK10. Byłby oczywisty przelot przez Porost. Przechodzę mostkiem przez jezioro. Przed i za mostkiem woda do kostek. Dalej szosą do zakrętu. Tam zbyt wcześnie biorę drogę, której nie ma na mapie, i niepotrzebnie nadkładam drogi. Ścinanie drobnymi drogami nie wychodzi i z powrotem ląduję na szosie. Tym razem wybieram pewniejszy wariant drogą zza zakrętu. Na otwartej przestrzeni przesiadam się na drogę idącą 100 m obok na północ i nią docieram do skrzyżowania w pobliżu PK.

 

PK8 ( 4 ) 2:23

Najpierw na krechę 500m na południe do drogi, później drogami przecinając dwie szosy. Drożnia trochę nieaktualna. W międzyczasie robi się widno. Tak więc do punktu dochodzę już bez światła.

 

PK6 ( 17 ) 4:30

Ostatni PK został ujawniony. Oczywista kolejność to PK11 i PK17. Do punktu drogami. Robi się nudno.

 

PK11  ( ) 5:34

Z powrotem kilometr tą samą drogą. Nie lubię tego. To dobre dla rowerzystów. Później drogą, której nie ma na mapie i dla odprężenia na przełaj granicą lasu. Kolejne grodzisko atakuje od zachodu. W odszukaniu punktu korzystam z opisu, jakoś z samej mapy jego położenie mi nie wynika.

 

PK17 ( ) 7:07

Powrót drogą południową. Zaczynam rozglądać się za wodą do picia. Jest już po 7 rano, więc może zobaczę kogoś w obejściu. Niestety dopiero w Kamiennej przed PK4 dostanę trochę wody. Wybieram wariant 14->4->13. Jest co prawda po szosie, ale zostało mi tylko 5 godzin i eksperymenty nawigacyjne mogłyby się skończyć przekroczeniem limitu. Kusi mnie jeszcze pójście na krechę z Kazimierza  przez górkę i rowy. Jednak bojąc się, że przejście może być niepewne, decyduję się  na szosę. Po minięciu Kazimierza zamiast rowów widzę jedno wielkie jezioro. Błogosławię chwilę, w której wybrałem wariant szosowy. Analizując trasę w domu przy komputerze okazało się jednak, że wariant na skróty był jednak możliwy, bowiem na zdjęciu satelitarnym odkryłem groblę prowadzącą wprost na punkt. Poza mapą była również droga, którą można byłoby obejść stawy od południa. Szkoda, że obcinając mapę, budowniczy zabrał taki wariant, zwłaszcza że PK14 był trywialny.

 

PK14 ( ) 8:33

Z powrotem drogą do asfaltu i dalej drogami przez Kamienną. W Kamiennej wreszcie widzę ludzi przed domem. Proszę o wodę, ale jest problem. Odradzają picie surowej wody ze studni. Przegotowanej dają tylko niecały litr, bo więcej w czajniku nie było. Starcza mi to na pół godziny, bo nie piłem już od trzech godzin.

 

PK4 ( ) 9:43

Przejście oczywiste śladem niedoszłej autostrady. I w jego trakcie zaćmienie umysłowe. W Starym Dworze robię pętelkę wokół jeziorka w lesie. Trzeźwieję dopiero na drodze, którą wracam do zabudowań. Dalej już bez przeszkód idę na PK. Ale straciłem co najmniej 15 minut.

 

PK13 ( ) 10:50

Po ostatniej wpadce czuję, że coś jestem znużony i rezygnuję z wariantu przez las do mostku na jeziorze. Wybieram marsz szosą. Teraz żałuję, bo okazało się, że czasu miałem w zapasie jeszcze sporo.

Po drodze wstąpiłem nawet na lody.

 

META 11:46

 

Teren okazał się wprost wymarzony. Można było wybierać interesujące warianty. Miejscowości było bardzo mało. Tylko południowa cześć trasy była niezbyt szczęśliwa. Myślę, że wystarczyłoby jedno grodzisko. Może otworzenie wyjścia z PK17 na południe, wręcz jego przesuniecie w tym kierunku, trasy by nie wydłużyło, a umożliwiłoby ominięcie szosy w Kazimierzu. Formuła zawodów  w postaci scorelaufu ze stopniowo ujawnianym położeniem punktów jest bardzo dobra. Jedynym drobnym zastrzeżeniem jest  brak jasno zdefiniowanego algorytmu ujawniana PK. W sumie mogę powiedzieć, że to była moja najciekawsza letnia setka od paru lat. Co więcej kolana, na które narzekałem po Kieracie, wreszcie przestały dokuczać.

 

Leszek Herman-Iżycki

 

Wstecz