Wstecz Maratony Strona główna Aktualności Archiwum Kontakt

 

Relacja „Live” Grzegorza Mazura:

Relacja z Forum RowerowegoLublina

 

Perceive 2009-09-18, 22:07              

Rozmawiałam z Grześkiem - są już na miejscu w Jastrzębiej i pozdrawiają :mrgreen:

 

 

Bart 2009-09-19, 15:28         

Dostałem od Holdena pierwsze info z trasy.

 

Uczestnicy rajdu są już 20km za Gdańskiem (miejscowość - Świbno), póki co, wszystko jest Ok, jadą zwartym peletonem, tylko jeden wyrwał do przodu i ma ponad 5 minut przewagi, ale nie jest to nasz Grześ ;-)

 

 

Bart 2009-09-19, 21:46         

Kolejne info od Holdena:

 

Grzesiek jest już na punkcie kontrolnym w miejscowości Gronowo (przejście graniczne z obwodem kalingradzkim)

Około 200km już za nim..

Był problem z autem technicznym (linka od sprzęgła), ale już wszystko jest dobrze.

 

 

michalbrodowski Wysłany: 2009-09-20, 10:35          

Rozmawiałem z Grześkiem, ale wróciłem przed 4tą do domu, więc już nic nie pisałem.

Pierwszego dnia Grzesiek pokonał dystans 247km w czasie 8 godzin i 55minut ze średnią 27,7 i kadencją równa 80. Dojechał do miejscowości Kandyty koło Górowa Iławeckiego.

Na starcie uczestnicy maratonu uzgodnili, że będą jechać razem, jednak grupa rozsypała się po pierwszym punkcie kontrolnym, kiedy to kolarze nie chcieli na siebie nawzajem czekać. Z punktu kontrolnego Grzesiek wyjechał w małej grupce, jednak pozostała część grupy zdecydowała się zostać i czekać na innych a Grześ pojechał dalej. Po punkcie kontrolnym, rozsypce grupy i ogólnej dezorganizacji większość zawodników pogubiła trasę, czasem wielokrotnie, trasę zgubił tez nasz zawodnik, na szczęście po jakimś czasie udało mu się na nią powrócić. Pierwszy dzień pomimo względnie płaskiego profilu trasy nie był najłatwiejszy a to za sprawą stanu nawierzchni. Od samego początku kolarze jechali brukiem, niestety gdy się skończył zawodnicy wjechali na obszar wschodniej polski i terenów przygranicznych, gdzie stan dróg jest po prostu fatalny! Pierwszego dnia kolarze zaliczyli przeprawę promową oraz dwa punkty kontrolne. Teraz Grzesiek już jedzie i prosi o baterie do bocialarki :P

 

 

michalbrodowski 2009-09-21, 14:19             

Rozmawiałem właśnie z Grześkiem. Dziś słabo mu idzie i powiedział, ze w Dorohusku będzie NAJWCZEŚNIEJ na 23:30.Z Włodawy do Dorohuska jest 58 km, więc około 2,5 godziny czyli we Włodawie trzeba być po 20tej najwcześniej. Grzesiek powiedział, że wyjazd z Lublina o 19 - 19:15 jest optymalnym rozwiązaniem i jakbyśmy tak wyjeżdżali to ja z przyjemnością bym się z Wami zabrał :)

 

 

michalbrodowski 2009-09-22, 14:52             

Spaliśmy o mojego przyjaciela Tomka w Dorohusku. Grzesiek planował dziś wstać o 5:00 i ruszyć o 6:00. Wstałem z Tomkiem o 5:00 i zrobiliśmy śniadanie (makron z sosem i kiełbaską) Grzesiek nie wstawał do 5:30 więc poszedłem go budzić, on jednak wstać nie chciał. Po kilku następnych próbach budzenia go stwierdziliśmy ze niech sobie śpi. Ostatecznie wstał o 6:30, zebrał się i o 7:09 wyjechał na trasę. Początkowo planowaliśmy dojechać do Ustrzyk Dolnych, jednak z powodu długiego spania Grzesia stwierdziliśmy ze zobaczymy na trasie jak będzie noga podawała. Grześkowi noga podawała bardzo dobrze! Na Tyle dobrze, że dojechał bez przerw z Dorohuska aż za Hrubieszów. Ja w tym czasie porządkowałem rzeczy w samochodzie, by wiedzieć gdzie co jest. Po moim lekkim spóźnieniu, spotkaliśmy się z Grześkiem za Hrubieszowem, gdzie ściągnął ciepłe ciuchy, opierniczył mnie za spóźnienie, zmienił bidony i przejrzał mapę ;) Ja zatrzymałem się w Tyszowcach na ponad godzinny postój, gdzie po jakimś czasie minął mnie Grzesiek. Byłem wtedy pewien, że przynajmniej dobrą trasą jedzie. Niestety coś zaczęło być nie tak, gdy dojeżdżałem już do Tomaszowa Lub. a Grześka nadal przede mną nie było. Po chwili usłyszałem dzwonek w telefonie, Grześ mówi, ze zawalił sprawę i jest w Wólce Łabunie. Zatrzymałem się na stacji w Tomaszowie, zrobiłem kanapki z pasztetem, szynką oraz z dżemem i około godziny czekałem naszą zgubę. Teraz jestem w Narolu, a Grzesiek pewnie gdzieś przed Cieszanowem. Planujemy dojechać do Ustrzyk Dolnych na około 23:00 Jak znajdę czas to jeszcze może coś naskrobię.

Grzesiek trzyma się dobrze, widać że wszystko jest ok, bo się drze za każdy drobiazg :P Wszystko utrzymane w dobrej tonacji, jemu też się obrywa.

Grzesiek bardzo się cieszył z odwiedzin i gdyby nie Bart, to mówił, ze w Dorohusku byłby o wiele później! W jego imieniu dziękuję Wam :)

Pozdrawiam Zosię i wszystkich kibiców :)

 

 

perceive Wysłany: 2009-09-22, 23:24           

Info od Grześka :-)

Chłopaki właśnie szukają noclegu w Ustrzykach Dolnych z planem wyruszenia jutro o 5 rano.

 

czyste szaleństwo :-)

 

 

holden 2009-09-23, 19:22                 

Grzesiek z Michałem planują nocleg w Bukowinie Tatrzańskiej lub w Łopusznej, jeśli ktoś ma jakieś namiary na tani nocleg to niech da znać tutaj lub bezpośrednio do nich.

 

[edit]

Chłopaki już mają utargowany nocleg w Bukowinie, aktualnie są w Tylmanowej, jakieś 10km przed Krościenkiem.

 

 

perceive 2009-09-24, 21:08              

Rozmawiałam z Michałem. Chłopaki dojeżdżają właśnie do miejscowości Głubczyce (1895km), a nocleg pomogłam im ustalić w okolicach Prudnika - w Łące Prudnickiej.

Grzesiek minął dzisiaj na trasie jednego z maratończyków chyba z numerem 2, co podobno wywołało wielki uśmiech na twarzy :mrgreen:

 

Dzisiaj w planach jest około 330km - trasa jest teraz dość płaska pomiędzy dwoma pasmami gór.

 

 

michalbrodowski 2009-09-25, 02:56             

Na początku chciałbym bardzo serdecznie podziękować Sylwii za Wyśmienity! Nocleg jaki nam sprawiła :) Mieszamy w gospodarstwie agroturystycznym, które urządzone jest w stylu- nic do niczego nie pasuje, konsekwencja w zachowywaniu tej zasady powoduje, że domek wraz z otoczeniem jest wyjątkowym i pięknym dla oka miejscem. Mamy dwa pokoje i 5 łóżek do dyspozycji, piękną łazienkę i lustrami w podłodze oraz balkon z widokiem na basen :D Koniec tych opowieści.

Dzisiejszy dystans to ponad 340km, biorąc pod uwagę, że jesteśmy w górach to wynik znakomity. Jeśli chodzi o mnie to u mnie wszystko ok. Noga dobrze podaje (na pedał gazu) i kilometry lecą szybko :P Holden mówił, ze jest nudno i nie ma co robić i owszem była by to prawda gdybyśmy byli w płaskim terenie. W górach czasem rudno rozpędzić się samochodem do 80km/h, a czasem też bywa, że Grzesiek mnie wyprzedza lub nie mogę go dogonić, bo są kręte dróżki i dużo samochodów. Tak dziś było gdy zaczął padać deszcz. Ja sprzątałem po obiedzie, zmywałem naczynia itd. A Grzesiek dojeżdżał już do Wisły gdy zaczęło padać. Do Wisły miałem ok. 20km i bardzo śpiesząc się dogoniłem Grześka po godzinie, gdy był on już za Ustroniem czyli 15 km dalej…

W Ustrzykach wieczorem Grzesiek zaznaczał gdzie mamy dojechać w następnych dniach, dziś na te jego notatki patrzyłem i jesteśmy już prawie 200 km dalej niż planował jeszcze 2 dni temu. Następne dwa dni będą decydujące o całości maratonu. Przed nami największe i najcięższe góry, jutro planowany nocleg gdzieś pomiędzy Radkowem a Głuszycą, zobaczymy co z tego wyjdzie.

Dziś odpadł kolejny zawodnik, wczoraj wieczorem mijaliśmy Tomka (nr8) z rozwalonym ścięgnem, jakby tego było mało wygrywamy w kategorii Sport (czyli z zapleczem technicznym) w okolicach Wodzisławia Śląskiego wyprzedziliśmy kolegę z numerem 2 :)

Mógłbym pisać i pisać, ale lepiej pójdę spać, bo mało czasu na spanie zostało już.

Dziękuje w imieniu Grześka za słowa wsparcia, smsy, telefony oraz pomoc w organizowaniu noclegów.

 

 

michalbrodowski 2009-09-25, 08:09             

Zaspaliśmy jak co dzień :) 8:00 maratończyk wyjechał w trasę!

 

 

perceive 2009-09-25, 21:22              

Kolejny nocleg w miejscowości Krajanów (2153km). Dzisiaj był pierwszy dzień, kiedy Grzesiek zrobił poniżej 300km, ale też trochę gubienia się było po drodze i znowu dużo podjazdów w górach, ale ten hardkorowiec mówi, że nie lubi zjazdów, bo zimno jest :mrgreen: Ważne, że chłopakom humor dopisuje, cieszyli się bardzo z rekordowej masy :-)

I pozdrawiają forum :-)

 

 

michalbrodowski 2009-09-27, 00:37             

W piątek kilka kilometrów przed noclegiem, Grzesiek dogonił Bogusia (nie pamiętam numeru) Po rozmowie stwierdził, że może nocować z nami. Spaliśmy w miejscowości Krajanów w bardzo uroczym gospodarstwie Agroturystycznym znalezionym dla nas Przez Sylwie. Boguś wstał o 5:00 i 5:45 wyjechał na trasę. My mieliśmy też takie plany :P Wstaliśmy 2 godziny później… Przed nami ostatni dzień gór i najcięższy podjazd w Szklarskiej Porębie. Parę kilometrów przed drugim postojem dojechał do mnie wóz techniczny zawodnika z numerem 2. Od tej pory jechaliśmy razem i razem z Wojtkiem i Darkiem zatrzymaliśmy się na postoju. Grzesiek nie zatrzymał się i nic ode mnie nie chciał, zatankowałem go parę kilometrów wcześniej. Zapoznałem się z chłopakami, wymieniliśmy się pewnymi spostrzeżeniami, chłopakom bardzo podobał się mój kogut na dachu oraz ogromna kartka z napisem: „uwaga kolarze” wywieszona na tylniej szybie :) Po przyjeździe ich zawodnika, który miał stratę do Grześka równą 23 minuty, zrobiliśmy wspólne zdjęcie i więcej już się nie spotkaliśmy. Następny postój odbył się przed najcięższym podjazdem maratonu- około 4km i ponad 400m przewyższenia. Po zjedzeniu kanapek, załadowaniu bidonów Grzesiek ruszył podbić szczyt i „zakręt śmierci” Niestety bolączką Grześka w górach było ciężkie przełożenie w korbie, dlatego tak stromy podjazd, mimo kondycji i zacięcia Grześka był ogromnym wyzwaniem. Grześka podczas podjazdu zaczęły boleć kolana i musiał na chwilkę zatrzymać się. Starałem się go zdopingować zatrzymując co kilkadziesiąt metrów. Pod koniec podjazdu do Grześka dołączyła rowerzystka i rowerzysta i wspólnie zdobyli szczyt :) Był to najcięższy podjazd i jednocześnie koniec gór w maratonie! Następnie Grześ z przyjemnością pokonał około 30 km zjazdów by znaleźć się na płaskim terenie pod Zgorzelcem i zjeść gorący posiłek. Dziś mieliśmy dojechać za Gubice, niestety przez koło 10km droga wyłożona była brukiem, co skutecznie zniwelowało siły i morale dwóch zawodników maratonu- Bogusława z numerem 4, który miał jechać dziś daleko za Gubice oraz naszego Prezesa, który miał serdecznie dość takich dróg. Szukając noclegu z pomocą przyszedł do nas Bogus, który zadzwonił do nas i powiedział ze ma nocleg na trasie, co ogromnie nam się spodobało. Nocujemy w miejscowości Gręzawa, miejmy nadzieję, ze jutro uda nam się wstać o 5-tej :D

 

 

michalbrodowski 2009-09-28, 10:40             

Jesteśmy w Kołobrzegu. Wczoraj za Szczecinem dogoniliśmy drugiego Grzegorza i we trzech chłopaki pojechali w dalszą trasę, wszyscy zgodnie stwierdzili, że nie będziemy spać. Niestety w Międzyzdrojach Kermita dopadł ból kolana. Zatrzymaliśmy się z nim 20km dalej by przespać się w samochodzie. Spaliśmy 3 godziny. Pozostali kolarze- Grzesiek i Boguś pojechali dalej i spali ponad godzinę przed Kołobrzegiem. O północy Pierwszy zawodnik ukończył maraton, przed nami około 2 godziny jedzie zawodnik z drugim miejscem, później Grzesiek z Bogusiem a na końcu stawki Kermit. Z kontuzją kolana Grzesiek toczy się do mety ze średnią koło 20. Jeśli wszystko dobrze pójdzie dziś po północy ukończy Maraton! Do mety zostało 258km. Trzymajcie za niego kciuki!

 

 

michalbrodowski 2009-09-28, 16:09             

10 km do Ustki. Grzesiek ma problemy z siedzeniem i ciężko mu sie jedzie, na szczęście ma dużo siły :) Bogdan i drugi Grzesiek są koło 60km przed nami, podobno jadą na zmiany cały czas p 35-40km/h, co za hardcory :D Zaczął padać deszcz, u nas tylko lekko padało za to chłopaków z przodu totalnie przemoczyło. Zawodnik, który jest aktualnie na drugiej pozycji urwał hak przerzutki w ramie i jedzie bardzo wolno, bogdan i Grzegorz na pewno go wyprzedzą. My na mecie będziemy przed 23 :) Zostało 140km do METY!

 

 

michalbrodowski 2009-09-28, 18:45             

Właśnie zaczęło strasznie lać! Mamy 90km do mety. okazało się, że koleś ze złamanym hakiem dla zmyłki napisał, że wolno jedzie. W rzeczywistości zapiernicza ostro i Grzesiek z Bogusiem nie mogą go dogonić.

 

Trzeba mieć zdrowego pie... żeby jechać przez 10 dni i tylko kilka razy spać, jak to zrobił zwycięzca :)

 

Kiedy powrót? Jak najszybciej :D Oby...

 

Jadę już na metę, nie chce mi się stać tak na różnych miejscach jak wiem ze za parędziesiąt km meta :/

 

 

PrażonyRabarbar 2009-09-29, 00:12            

No i dojechał :lol:

 

Przed chwilą rozmawiałem z Grześkiem, po głosie słychać zmęczenie ale jest bardzo szczęśliwy z ukończenia supermaratonu.

 

O 10 planują powrót i na wieczór (środa) powinni już być w lbn.

 

 

KermitOZ 2009-09-29, 02:18           

9 dni, 11 h, 49 minut.

 

To kto na rower w środę?

 

pOZ:Drower

Grzesiek